Coraz więcej firm ma problem z terminowymi płatnościami

Sytuacja finansowa małych i średnich firm w Polsce staje się coraz trudniejsza. Według najnowszego raportu UCE Research, ponad 60 procent przedsiębiorstw w pierwszej połowie 2025 roku miało do czynienia z opóźnionymi lub nieuregulowanymi płatnościami ze strony kontrahentów. To niepokojący sygnał, który pokazuje, jak mocno narasta problem zatorów finansowych w polskiej gospodarce. Najbardziej cierpią mikrofirmy, które nie mają zapasów gotówki, by przetrwać dłuższe przestoje w przepływach pieniężnych. 

Rosnące koszty prowadzenia działalności, wyższe składki ZUS i podatki sprawiają, że przedsiębiorcy działają często „na granicy”. Dla wielu firm brak zapłaty jednej faktury oznacza konieczność opóźnienia własnych zobowiązań. Tak tworzy się efekt domina, który potrafi sparaliżować cały łańcuch dostaw. 

Zatory płatnicze – problem, o którym wciąż mówi się zbyt mało 

Choć 28,3 proc. badanych firm twierdzi, że nie ma problemów z płynnością, eksperci ostrzegają, że te dane mogą być zaniżone. Wielu przedsiębiorców nie przyznaje się do kłopotów finansowych z obawy przed utratą wiarygodności w oczach kontrahentów czy banków. Często też zwyczajnie wstydzą się ujawniać, że ktoś im zalega z płatnością. 

– Wśród mikrofirm to zjawisko szczególnie powszechne. Właściciele boją się, że przyznanie się do problemów zaszkodzi reputacji ich biznesu – wyjaśnia Andrzej Zabielski z Ogólnopolskiej Federacji Małych i Średnich Przedsiębiorców, cytowany przez Forsal.pl. – Część z nich nawet nie ma pełnej kontroli nad finansami, bo brakuje im odpowiednich narzędzi lub specjalistów od zarządzania płynnością – dodaje ekspert. 

Z kolei radca prawny Łukasz Goszczyński zauważa, że w wielu przypadkach zatory płatnicze stały się „normą” rynkową. Firmy wolą nie eskalować problemu, by nie ryzykować utraty kontraktu z większym partnerem. Taka bierność jednak tylko pogłębia kryzys – przedsiębiorca, który nie otrzymał należności, sam przestaje płacić innym. 

Kilkanaście tysięcy złotych zaległości może pogrążyć biznes 

Z raportu wynika, że najczęstszy poziom zaległości wśród polskich firm to kwoty rzędu 5–20 tysięcy złotych. Dla dużych podmiotów to niewielka suma, ale dla mikroprzedsiębiorstw – równowartość miesięcznych pensji, składek ZUS czy zakupu materiałów. Brak takich pieniędzy na koncie oznacza realne ryzyko utraty płynności. 

Firmy z sektora MŚP rzadko mają rezerwy finansowe czy dostęp do kredytów obrotowych. W efekcie, gdy jeden kontrahent nie płaci, kolejne podmioty zaczynają się spóźniać ze swoimi zobowiązaniami. – To klasyczny efekt domina, który może w krótkim czasie doprowadzić do zapaści w całym łańcuchu dostaw – ostrzega Zabielski. 

Co więcej, przedsiębiorcy często próbują ratować się prywatnymi środkami. Sięgają po oszczędności lub zaciągają kredyty konsumenckie, by spłacić firmowe zobowiązania. To ryzykowne rozwiązanie, które rozmywa granicę między finansami osobistymi a zawodowymi i może skończyć się jeszcze większym zadłużeniem. 

Drobne kwoty, wielkie konsekwencje 

Dane pokazują, że zaległości finansowe pojawiają się w różnych przedziałach – od poniżej 5 tys. zł aż po ponad 100 tys. zł. Największa grupa respondentów wskazała jednak właśnie średni zakres 5–20 tys. zł. Eksperci podkreślają, że to nie przypadek. Takie firmy mają ograniczone zasoby, brakuje im rozbudowanych systemów kontroli płatności, a każdy przestój w przepływach gotówki może być dla nich katastrofalny. 

Najbardziej narażone są przedsiębiorstwa z branż o dużej wrażliwości na brak płynności – budowlanej, energetycznej czy odnawialnych źródeł energii. W tych sektorach projekty często rozliczane są etapami, a jedna niezapłacona faktura może zablokować kolejne prace. 

Eksperci wskazują też, że problem zadłużenia nie zawsze wynika z braku środków po stronie dłużnika. Często to celowe działanie – firmy wydłużają cykle płatności, traktując wierzycieli jak bezpłatne źródło finansowania. Takie praktyki szczególnie uderzają w młode biznesy i startupy, które zbyt ufnie podchodzą do swoich kontrahentów. 

Gospodarka potrzebuje systemowych rozwiązań 

Opóźnienia w płatnościach stają się jednym z najpoważniejszych zagrożeń dla polskiego sektora MŚP. Z danych wynika, że nawet pozornie niewielkie zadłużenie może doprowadzić do problemów z wypłatą pensji, opłaceniem podatków czy regulowaniem rat leasingowych. Gdy sytuacja przeciąga się w czasie, przedsiębiorstwo traci wiarygodność, a w skrajnych przypadkach – staje przed widmem upadłości. 

Zdaniem specjalistów potrzebne są proste i szybkie procedury umożliwiające dochodzenie należności, a także większa dostępność narzędzi finansowych, takich jak faktoring czy mikrokredyty obrotowe. Tego rodzaju wsparcie mogłoby stanowić „tarczę ochronną” dla małych biznesów, które dziś zbyt często zostają same z problemem. 

Wciąż jednak brakuje skutecznych rozwiązań, które zapobiegałyby opóźnieniom w płatnościach na większą skalę. Dopóki duże firmy będą mogły bezkarnie przeciągać terminy faktur, dopóty mniejsze przedsiębiorstwa będą balansować na granicy przetrwania. Jak podkreślają eksperci, nie chodzi tylko o liczby, ale o realne miejsca pracy i przyszłość całych branż uzależnionych od terminowych rozliczeń. 

 

Terminal płatniczy za 0zł przez rok

Zamowterminal - Poradniki

Skontaktujemy się z Tobą w 3 minuty
między 8:00 a 16:00 w dni robocze

Klikając w przycisk „Zamów rozmowę” oświadczam, że zapoznałem się z polityką prywatności i informacją o Administratorze danych

Zadzwoń:

17 859 69 49

Oceń tekst

Średnia ocena: 0 / 5. 0

Oceń arytkuł jako pierwszy!

Chcę porozmawiać z Doradcą

Chcę porozmawiać z Doradcą - Modal

Chcę poznać ofertę

Chcę poznać ofertę